Coffee #26: Jak CTO widzą tak Cię piszą - personal brand!
Halo, dzień dobry, czy się słyszymy?
Widziałem, że ekipa powoli dołącza.
Właśnie zdrowiełem się, że mogę dodać się do tego mikrofonu, czyli standard.
Dzień dobry.
Dzień dobry.
No dobrze, słuchajcie, to tak, może w międzyczasie, kiedy wszyscy dołączają, to standardowe formułki i krótkie przypomnienie.
To jest City of Morning Coffee.
Co dwa tygodnie spotykamy się, żeby porozmawiać o rzeczach istotnych z perspektywy tzw.
Senior Technical Leaders.
Dziś porozmawiamy sobie o bardzo ciekawym temacie, czyli o personal branding, ale oczywiście z perspektywy profesjonalnej, zawodowej.
Nasze spotkania trwają dokładnie jedną godzinę.
Podczas takiego spotkania my tu sobie we trzech wesoło moderujemy, natomiast każdy może zabrać głos.
Także używajcie funkcjonalności Twittera do podnoszenia łapek, zadawajcie pytania, dzielcie się swoimi własnymi doświadczeniami.
Akurat dziś wydaje mi się, że temat będzie taki, gdzie będzie sporo różnych opinii, więc wydaje mi się, że będzie fajnie.
Nie wiem, czy zamkniemy temat, bo obawiam się, że nie, ale zobaczymy.
Na pewno nie.
Tylko apelujemy do tego, aby w ramach tych naszych dyskusji zachowywać pewien poziom profesjonalizmu, wysoki poziom profesjonalizmu, czyli tak, nie robimy osobistych wycieczek po firmach, ludziach.
Jeżeli krytykujemy, to krytykujemy jakieś konkretne postawy i zachowania w oderwaniu od osoby czy firmy.
Oprócz tego, tak, można się zapisać na nasze powiadomienia, cityofmorning.coffee, można też, tam znajdziecie informacje na temat nie tylko newslettera, ale również archiwum naszych odcinków w formie podcastu, które można odsłuchiwać.
A warto się zapisać, bo szykujemy coś bardzo fajnego.
Pojawią się trochę nowe formy, w ramach których będziemy chcieli z wami sobie rozmawiać i wymieniać opinie.
I jeszcze więcej niespodzianek, ale jest trochę zbyt wcześnie, żeby o nich mówić.
Czy o czymś zapomniałem?
Odzyskaliśmy konto na Twitterze, więc jeżeli ktoś używa Twittera, to może na nas śledzić i pewnie kiedyś tam zaczniemy wypuszczać z niego te ogłoszenia, ale tak, mamy konto na Twitterze.
Hell yeah, Elon oddał nam konto.
Dzięki Elon.
Jesteśmy zobowiązani.
Dobrze, słuchajcie, dzisiaj Wojtek z tego co wiem jest w pociągu i chyba może go trochę rwać.
Tak, dokładnie.
Pozdrawiam z Pendolino, więc mogę być taki on-off troszkę.
Ale teraz ci dobrze słychać.
To słuchaj, może zacznę wobec tego od przepytania ciebie.
Co to jest ten personal brand z twojej perspektywy?
Czy to jest w ogóle coś, czym powinniśmy się zajmować?
Jaką on pełni rolę?
Dlaczego warto się tym zainteresować?
Chyba go urwał w tym Pendolino.
No dobra, Tomek, dajesz.
Personal brand z twojej perspektywy.
Ja jako to mam proste zadanie, bo nagrałem kiedyś nawet odcinek na ten temat, w ramach podcastu, który gdzieś tam kiedyś robiłem i może do niego wrócę.
Z mojej perspektywy to jest taka rzecz, którą w taki czy inny sposób i tak mamy.
Czyli to jest, jakiś personal brand masz.
Teraz jest pytanie tylko, czy nim zarządzasz czy nie i na ile świadomie go kształtujesz a na ile go świadomie nie kształtujesz.
I ten brand się tworzy organicznie, czyli tym co robisz, tym co pokazujesz na zewnątrz i ludzie jakiś tam obraz tworzą.
Ale warto według mnie, od któregoś przynajmniej poziomu tego co robisz, to zadbać też o to, żeby przynajmniej trochę świadomie kształtować jak ci widzą, żeby ci widzieli, czy żebyś miał brand tam gdzie chcesz na przykład.
Więc tak, ja uważam, że to jest coś co każdy powinien w ten lub inny sposób trochę ogarnąć dla siebie.
Teraz pytanie w jaki sposób i do jakiego stopnia, bo to jest jeszcze funkcja celu, który chcesz osiągnąć.
No właśnie, tak personal brand to można rozumieć jako to po prostu, jaką ludzie mają na twój temat opinię.
Czy ci, którzy z tobą pracują, ci którzy widzieli jakieś efekty twojej pracy.
Jest to ktoś, kto ładnie ujął, że to jest to co mówią o tobie jak cię nie ma w pokoju.
Okej, no właśnie, czy to wobec tego nie jest jakiś efekt uboczny naszej pracy?
Czy to nie jest tak, że jeżeli w to, jak powiedziałaś, inwestujemy, to czy przypadkiem nie tworzymy jakiejś kreacji?
I ta kreacja, czy nie zaczyna być czymś sztucznym?
Bo ja spotkałem część ludzi, dlaczego pytam w ten sposób?
Ja spotkałem część ludzi, którzy właśnie mają taką opinię, że jeżeli zaczynamy do tego przekładać zbyt dużą uwagę, to zaczyna być przerost formy nad treścią.
Czyli zaczynamy fejkować, zaczynamy być nieprawdziwi.
Wiesz co, to tak jak powiedziałem, to znaczy ty brand, czy każdy z nas personal brand ma, tak czy inaczej.
Bo to jest dokładnie to, co mówisz, czym się robisz, jak działasz itd., tego gdzieś tam tworzysz.
Mówię, suma moich doświadczeń pokazuje, że warto tym zrozumieć z różnych powodów, możemy na tym o tym porozmawiać.
Teraz jest pytanie, dokładnie jaką wagę do tego przykładasz.
Kiedyś do mnie przyszedł ktoś w firmie, nawet po jakiś tam mentoring i miał właśnie pytanie na temat, jak podejść do takiego czegoś.
To ja miałem do niego pierwsze pytanie, ok, ale teraz idź na tydzień i wróć z odpowiedzią, co ty chcesz w tym tak naprawdę osiągnąć akurat w tym momencie.
I chyba to wtedy przekłada się na to, co mówisz, albo chcesz osiągnąć to, żeby po prostu, nie wiem, żebyś był trochę widoczny, albo żeby ludzie kojarzyli cię z konkretnym tematem.
To jest też ciekawy temat, możemy go potem gdzieś sobie skolejkować, bo personal brand może ci pomóc na przykład, dobrze kierowany, wytworzyć zapotrzebowanie na twoją pracę w przyszłości.
Taki tam nawet już case konkretny znam i mogę opowiedzieć.
No więc to jest pytanie potem o tę funkcję celu, jak ta funkcja celu jest taka, żeby o tobie słyszano, no to może pójść do też side list.
Łukasz do nas dołączył jako speaker.
Łukasz, zapraszamy.
Cześć, cześć wszystkim.
To słuchajcie, pierwszą część fajnie Sebastian powiedział o autentyczności.
Bo jest tak, że już od jakiegoś czasu, jak mówimy o personal brandingu, to pojawiają się różne, tak jak się popatrzymy na propozycje technik, innych rzeczy, żeby mówić, żeby o tobie mówiono.
Bo jest takie funkcji celu albo nakierowane mocno na cel zarobkowy.
I to, co Tomek też fajnie wspomniał, o właśnie tym, jak do tego podchodzimy, jak sobie to układamy i że każdy to ma.
I ze swoich doświadczeń ta autentyczność jest chyba najbardziej kluczową rzeczą, bo jeżeli chcemy to potem utrzymywać spójnie ze sobą, to będzie to najprościej być po prostu sobą przy przekazywaniu tego.
Zawsze pytanie jest, w jakiej formie chcesz to budować.
Czy chcesz być widoczny online'owo, czy w jakiejś konkretnej społeczności, w jakim miejscu.
Więc trzeba popatrzeć, że tutaj to jest trochę jak ze zwykłym marketingiem, zwykłym sprzedażą, że trzeba się zastanowić właśnie, gdzie i po co koncentrujemy swoje wysiłki.
Ok. Już czasami Łukasz przyszedł do jak.
Bo to jest prawda, że dobrze jest, jak już w ogóle zaczynasz o tym myśleć świadomie.
Bez żadnego wysiłku i tak każdy sobie go tworzy.
Ale jak zaczynasz to tworzyć świadomie, to już jest potem pytanie, jak nie rozgrabniać się na drobne.
Bo możesz mieć brand w wielu miejscach.
Ale to powyliczamy, bądźmy eksplicy.
Powyliczamy po co ten brand budujemy.
Bo tak, ja znam takie powody.
Po pierwsze dla własnej satysfakcji, czyli z niskich pobudek.
Ego.
Niektórzy, dokładnie ego, niektórzy mają, jak to się czasami mówi, parcie na szkło.
Ok, no możemy krytykować, czy mówić, czy to dobrze, czy źle, whatever.
Na pewno po to, żeby ludzie chcieli z nami pracować.
I nasi wewnętrzni ludzie, bo wiadomo, sukces przyciąga innych, więc tym sukcesem też trzeba się na przykład gdzieś pochwalić.
A więc z takich powodów.
Również jako część employer brandingu.
I tu wchodzimy w taki bardzo tricky topic, czyli powiązanie naszego brandu osobistego, na przykład z brandem naszej organizacji, z naszego produktu.
Ale to możemy też zaparkować.
Możemy budować brand na przykład dla headhunterów.
Czyli żeby nas wyławiano, żeby uczynić to po prostu łatwiejszym, żebyśmy, jak to się mówi, to stand out in the crowd, żebyśmy bardziej wyróżniali się w stosunku do innych potencjalnych kandydatów na podobne pozycje.
Jakie jeszcze powody?
Czy jeszcze jakieś inne powody znacie?
Jakieś inne powody widzicie?
Wiesz co, zwiększanie, bo jak powiedzieliście o headhunterach, zwiększanie swojej wartości dla potencjalnych pracodawców lub klientów.
Tak, wspomniałeś klientów, zapomniałem o klientach.
Bardzo dobry punkt.
Tomek?
Ja mam taki punkt, to jest coś, co wiąże kilka rzeczy, które wy powiedzieliście.
Bo dla mnie to jest też kwestia tego właśnie, jeden, generowania opportunities, jak ja to mówię, czyli tworzenie sobie szans.
Dlaczego?
Jeżeli dobrze tym zarządzisz, to krótko mówiąc, twój brand pomaga ci w tym, żeby trafiały do ciebie takie szanse, jakie chcesz, albo nawet nie takie, jakie chcesz, ale różne.
I potem możesz je wybierać na różne sposoby.
Ale też właśnie kreowanie tego, co chcesz robić.
Czyli jestem tu, chcę przejść tam.
Jeżeli mam jakąś substancję, to żeby tam przejść, to ludzie muszą się dowiedzieć, czy ja to w ogóle robię.
Taki całkiem jeszcze osobny, ale on trochę później, taki trochę altruistyczny powód jest też taki, że na przykład, może altruistyczny, może źle powiedziane, ale jak chcesz popracować z ludźmi i na przykład widzisz, że ty też przyszedłeś i chcesz pomóc innym z takimi samymi problemami, albo ścieżką, to taki brand trochę pomaga, bo ludzie na ciebie zwracają uwagę.
I mogą do ciebie przyjść, gdzie wcześniej by nie przyszli.
Słuchajcie, przejdźmy trochę dalej.
A po czym poznać dobrze zbudowany brand, taki osobisty?
No bo powiedziałeś, Łukasz powiedział o autentyczności, natomiast czy to jest tak, że my tą autentyczność jakoś łatwo jesteśmy w stanie rozpoznać?
Nie wiem, może rozpoznajemy właśnie po tym, jak kogo dużo widać, może tą miarą jest ilość postów, czy ilość jakichś meetupów, w ramach których dana osoba uczestniczy, ilość artykułów opublikowanych, jak to robić?
Ale mówisz dla siebie, czy na zewnątrz?
Nie, załóżmy, że sami myślimy o budowaniu naszego brandu i chcemy się czymś zainspirować, więc oceniamy brandy innych, rozglądamy się w tej przestrzeni, wirtualnej, niewirtualnej.
Teraz jak rozpoznać dobrze zbudowany brand?
Dla mnie to jest taka jedna rzecz.
Jeżeli myślę o jakimś temacie, to myślę o tym człowieku.
I nie myślę o firmie, a myślę o człowieku.
I teraz ten człowiek może zmieniać firmę, a ja dalej kojarzę tego człowieka.
I on mi się kojarzy z konkretnym tematem.
Ja wiem, że śledzę go, zwracam uwagę na to, co piszę w tym temacie itd. dlatego, że wiem, że on o tym będzie mówił.
I coś, czego ja sam nie wymyślę itd.
Więc dla mnie to jest to, jeżeli ja myślę o tym człowieku w powiązaniu z danym tematem, to znaczy, że dobrze zbudował swój brand dookoła tego.
A z tym akurat się bardzo mocno zgadzam.
Mam też takie powiedzonko czasami, że właśnie nie powinno się myśleć o dołączeniu do firm, tylko powinno się dołączyć do konkretnych ludzi.
A teraz, żeby mieć szansę dołączyć do kogoś, to trzeba, ta osoba musi nam dać szansę się poznać.
A właśnie daje nam się poznać poprzez budowanie tego brandu.
Dobra.
Czy ktoś jeszcze tutaj ma coś do dodania odnośnie dobrze zbudowanych brandów?
To znaczy, może nie chodźmy po jakichś konkretnych ludziach, nie dawajmy przykładów, ale jak rozpoznać dobrze zbudowany brand?
To jest bardzo fascynujący temat.
Co Sebastianie, żeby to było spójne.
Czyli rzeczy, które wykonujesz, to są w ramach tego, tak jak mówiłem trochę o tej autentyczności, to żeby to było de facto w swoich działaniach, jeżeli zaczynamy tym świadomie zarządzać, bo to jest przypadek, który omawiamy, to żeby on był właśnie spójny w naszych działaniach, nie z tym rozdrabnianiem się za każdym razem na drobne.
Ja coś dodam od siebie jeszcze.
Jest taki koncept, może się będziecie śmiać trochę, bo to jest koncept, który brzmi śmiesznie, nazywa się Shuhali.
I to jest taka trzetapowa ścieżka do, powiedzmy, mastery w jakiejś dziedzinie.
Czyli to rzeczywiście staje się kimś dobrym w tej dziedzinie, nie nawet więcej niż dobrym.
I teraz tak w telegraficznym skrócie, te trzy stopnie, to pierwszy to jest tak, to się w ogóle wzięło chyba ze sztuk walki jakichś dalekowschodnich.
Ten pierwszy stopień to jest wtedy, kiedy ktoś nas uczy mechanicznie.
Na przykład uczy nas, już przechodząc na, powiedzmy, przykłady IT, uczy nas w Continuous Integration, jak to robić, ale nawet nie do końca nam tłumaczy, po co to robić, dlatego że my jeszcze nigdy nie byliśmy wystawieni na tego typu problemy.
Więc to jest ten pierwszy etap, kiedy my się czegoś uczymy poprzez takie troszeczkę małpie powtarzanie.
Drugi etap to jest, kiedy już rozumiemy to na tyle, że jesteśmy w stanie to w sensowny sposób sami wykorzystywać, bo już nie tylko rozumiemy, jak to robić, ale też rozumiemy, dlaczego to robić.
I trzeci etap to jest ten, w którym już my nie wykorzystujemy jakichś patternów i wzorców, których na przykład ktoś nas nauczył, ale już jesteśmy w tym tacy dobrzy, że sami tworzymy jakieś patterny, wzorce i metody.
I teraz, dlaczego to w kontekście personal brandu?
Ja bardzo lubię śledzić ludzi, czytać ludzi i w ogóle nawiązywać też kontakty z ludźmi, którzy widzą już, że dotarli do tego trzeciego etapu.
Mają coś, czym naprawdę, coś unikalnego, czym naprawdę mogą się podzielić.
Po prostu doszli już do takiego poziomu master w jakiejś dziedzinie, że sami kreują pewne wzorce, sami dzielą się.
Ja to nazywam, nie tylko ja, nie wymyślam tego terminu, thought leadership.
To są ludzie, którzy w pewnym sensie gdzieś popychają swoimi przemyśleniami, no może nie całą branżę, ale jakiś wycinek tego, czym się zajmują do przodu.
A więc wydaje mi się, że to jest taki bardzo fajny wyróżnik, jeżeli widzisz, że dana osoba nie po prostu małpuje i share'uje jakieś artykuły, które bez nawet żadnego komentarza, jakiejś ilości hurtowej w mediach społecznościowych, tylko jest ta jednak coś od siebie, jakieś przemyślenia, dlaczego to jest wartościowe, jak to koresponduje z jakąś worst story właśnie tej konkretnej osoby.
To wtedy faktycznie widzę, że to jest dobrze wybudowany brand, bo to jest osoba, która ma coś do powiedzenia, jeszcze umie to powiedzieć, jeszcze umie znaleźć sposób, żeby się z tym podzielić z jakąś szerszą publicznością, którą to interesuje.
Trochę się rozgadałem.
Ja tutaj tylko włożę małą tam igiełkę, bo to, co powiedziałeś, to jest prawda, ale z twojego punktu widzenia, to znaczy z momentu, w którym już jesteś, nie?
Bo ja bym tylko tutaj dał taki disclaimer, bo to jest właśnie, jak już jesteś dobry, to to jest miejsce dla ciebie.
A według mnie na każdym poziomie jest miejsce na to, żeby ktoś zaczął budować swój brand albo nim zarządził i wcale nie musi być na tym trzecim poziomie, nie?
Bo zawsze jest ktoś, kto jest, krótko mówiąc, potrzebuje do kogoś patrzeć nawet na tym początkowym poziomie, czyli jestem juniorem, ok?
Może ten personal brand to jest po prostu ktoś, kto jest na tym samym, i ta osoba, na którą będę patrzył, to jest ta osoba, która na moim poziomie pokazuje mi, co ja mogę robić, nie?
I to wcale nie musi być jeszcze ten poziom taki, co od nigdy, więc trochę ja się zgadzam z tym, ale to zależy od którego miejsca będzie, gdzie będziesz patrzył i gdzie to zrobić, nie?
Masz całkowitą rację, tylko po prostu powiedziałbym, że może w ten sposób bym trochę rozszerzył tą swoją definicję, że dla mnie osoba, która buduje brand, musi dawać coś od siebie.
Czyli...
A tak, tak, to substancja, nie?
Czy budujesz pusty obraz, nie?
Czy masz substancję i na tej substancji budujesz obraz, nie?
Precisely.
Adamie, dołączyłeś jako speaker.
Zapraszamy.
Cześć wszystkim.
No bo ja rozmawiamy już w dziedzinie IT, rozmawiamy o personal brandingu.
To może wrzucę dwa słowa od siebie.
Dla mnie, chyba upraszczając, dobrze zbudowany personal brand to jest zaufanie po prostu, no bo można to w inny sposób pokazywać, no ale jak masz personal brand, to czy jesteś juniorem, czy jesteś klientem, patrząc na taką osobę z brandem, no jednak słuchasz, czytasz, myślisz o tym, co te osoby mówią i jak to może zmienić to, co ty robisz w danym okresie.
To Adam, to ja trochę...
Dzięki w ogóle, że dołączyłeś.
Jak ktoś nie zna Adama, to polecam kanał na YouTubie.
Adam Marcio, jak łatwo znałeś.
To ja trochę skontroluje, bo popatrz.
Masz przykłady takich miejsc, gdzie ktoś zbudował brand jako osoba i totalnie rozjechał to zaufanie, a ludzie dalej będą wierzyć w ten brand.
No tak, ale rozmawiamy o dobrze zbudowanym brandzie w naszym mniemaniu, nie chodzi ogólnie o posiadanie personal brandu.
Dlatego specjalnie trochę wrzucamy.
A to ciekawe, bo niektórzy budują też brandy na kontrowersji i w tym momencie ich gównowartość na dodaną ich brandu dla innych, dla obserwatorów, czytelników, czy kogokolwiek, to nie jest wartość merytoryczna, tylko to jest na przykład umiejętność wbijania kieła w mrowisko, albo bycie kontrowersyjnym, albo po prostu dostarczenia jakiegoś tam entertainmentu.
To w sumie też jest jakiś rodzaj brandu.
Koniec końców służy ci innemu celowi, ale to też jest...
Wiecie co, tylko pytanie jest takie jedno, jak omawiamy takie skrajne przypadki.
Czy one de facto służą temu brandowi jako osób technicznych powiązanych z technologią?
Tak zupełnie wiecie, szczerze, czy to w ogóle...
Bo bycie kontrowersyjnym, dostarczanie rozrywki to tak, ale na koniec dnia budują się po tym bardzo różne opinie, jeżeli popatrzymy o sobie.
To jest oczywiście pytanie o funkcję celu, ale nawet jak masz funkcję celu taką, żeby cię rozpoznawano w konkretnym temacie, to może się też budować, to jest trochę już how, dookoła kontrowersji, będziesz po prostu wtedy brany do innych rzeczy, czyli będziesz właśnie brany do momentu takiego, że ktoś musi powiedzieć coś innego.
Andrzej do nas dołączył w tym samym czasie.
Tak, ja chciałbym tutaj dodać mały komentarz do tego, co przed chwilą powiedział Adam i do tego, co ty wtrąciłeś, czyli w zasadzie powinniśmy też zauważyć różnicę, bo ona jest fundamentalna, od dobrze zbudowanego brandu, a brandu zbudowanego na glinianych nogach, bo brand może być świetnie zbudowany, a dalej ta osoba, która stoi za brandem wcale niekoniecznie musi mieć, nazwijmy to umiejętności, które idą za brandem, który zbudowała, czyli może być naprawdę świetnym marketerem, może mieć charyzmę i móc sprzedawać, a według mnie to jest jeden z głównych celów brandu, czyli sprzedaż czy produktów, czy usług, czy generalnie siebie, swojej osoby, i można mieć dobrze zbudowany brand, a dalej mieć go zbudowany na glinianych nogach i ja widzę taki trend, że nie powinniśmy się zabierać, przynajmniej w moim odczuciu, nie powinniśmy się zabierać za budowanie brandu w momencie, kiedy jeszcze jesteśmy na początku swojej drogi, czyli najpierw jednak powinniśmy zrobić swoje, być tym żołnierzem na początku i przejść pewną drogę, a dopiero potem w miarę naszej podróży zacząć myśleć coraz więcej o brandzie, żeby to nie było takie puste i żeby za tym nic nie stało, czyli najpierw praca, najpierw efekty, a potem z czasem myślenie o tym, jak można te efekty pokazać innym i jak można siebie po prostu zaprezentować.
Dobrze, Andrzej, to przejdźmy, jak już ci powiem, płynnie do następnego tematu trochę, czyli jak zacząć i kiedy budować ten brand, bo powiedziałaś, że najpierw trzeba zbudować ten substance, coś mieć, też dla wszystkich trochę background, bo ja z Andrzejem kiedyś nagrałem wywiad, więc trochę wiem na temat tego, jak podchodził.
Kiedy ty miałeś taki, że pomyślałeś, że ok, to świadomie zacznę budować brand to około czegoś i kiedy wiedziałeś, że to jest ten moment, kiedy trzeba zacząć to robić?
Czy to było też organiczne, po prostu brand ci się zaczął tworzyć i pomyślałeś, o to będzie coś dobrego?
Wiesz co, mój przypadek jest trochę taki, może nie najlepszy, dlatego że ja dość późno zacząłem budować brand i myślę, że jak dużo osób w IT, generalnie dużo osób, które mają techniczne spojrzenie na rzeczywistość, bardzo długo się wzbraniałem przeciwko brandowi, to znaczy marketing, sprzedaż była dla mnie od zawsze B, miałem takie nastawienie do życia i świata, że build it and they will come, czyli jeżeli zrobisz, to wszyscy zobaczą, jakie dobre rzeczy robisz, ale im starszy byłem, tym bardziej trafiała do mnie wizja, że jednak nie do końca tak wygląda, bo to co obserwowałem w rzeczywistości, nie do końca było wyrównane z moimi założeniami, więc musiałem zmienić swoje założenia, bo właśnie zauważyłem, że jakaś część ludzi wychodzi końcem końców lepiej na zbudowaniu brandu i inwestowaniu w to niż inna część ludzi, w tym ja, na takiej czystej pracy i to był moment mniej więcej 2017, kiedy rok 2017-18, kiedy zacząłem mocniej przykładać się do budowania brandu, natomiast ja już wtedy miałem powyżej 10 lat nie komercyjnego doświadczenia, a komercyjnego już 7, więc swoje wiedziałem, bardzo dużo tych godzin przesiedziałem w różnych technologiach i robiąc różne rzeczy i z perspektywy czasu uważam to za, że wyszło mi to na dobre, bo po prostu nie chciałbym też być osobą i wydaje mi się, że niezbyt też przychylnie sam patrzę na ludzi, którzy budują brand, a którzy nie mają tej substancji, która stoi za nimi, natomiast też trzeba tutaj mieć na uwadze, że to może być nasze ego, które nam mówi do końca życia, żebyśmy nie, żebyśmy nie wychodzili, jeszcze musimy się czegoś nauczyć, jeszcze trzeba się czegoś nauczyć, więc każdy musi znaleźć swój własny złoty środek, ale jednak najpierw trzeba zrobić, a potem dopiero o tym mówić.
U mnie to było zdecydowanie za późno, mogłem wystartować wcześniej, natomiast sądzę, że na dobre mi to wyszło.
Ja mogę też dać parę od siebie obserwacji, które generalnie są bardzo zbliżone do tego, co powiedział Andrzej.
U mnie to było tak, że generalnie to się mocno wiąże z odcinkiem, który już nagraliśmy z tego czasu, bo kiedyś nagraliśmy odcinek o sprzedaży, jeżeli ktoś go jeszcze nie przesłuchał, to gorąco go polecam.
Nagraliśmy odcinek o sprzedaży, ale tej sprzedaży również w kontekście sprawy swojej osoby, na przykład konkretnie w celu awansu, więc ja się ten nauczyłem stosunkowo szybko, że nie ma znaczenia, że dobrze coś robisz, jeżeli nie umiesz tego pokazać, no to sorry, będziesz z tego powodu cierpieć.
To był taki pierwszy wniosek i wtedy czułem, nie nazywałem tego brandem, albo to nie jest tak, że zrobione z tego brandu jakąś inicjatywę, tylko dodałem to jako pewnego rodzaju wymiar pracy, czyli oprócz tego, że jest jakaś dobrze wykonana robota, to jeszcze teraz trzeba umieć jako efekt uboczny ją sprzedać.
Całkowicie się zgadzam, że musi być ten substance, natomiast u mnie też to wyszło akurat na tyle naturalnie, że robiliśmy dobre rzeczy i nawet sam zespół czasami czuł się trochę niedowartościowany, że strona biznesowa umie się tym pochwalić, umie z tego zrobić sukces na poziomie całej organizacji, a ta strona techniczna nie zawsze.
I wtedy to był taki moment, kiedy zrobiłem taki mały step in i stwierdziłem, że pomogę.
Taka anegdotka, jeden z członków zespołu mi kiedyś powiedział, może teraz to trochę przekręcę, ale bardzo mnie to rozbawiło i jest to ze mną już chyba ponad 10 lat, że ty wiesz co, Sebastian, technicznie to my byśmy sobie bez ciebie pewnie poradzili, ale kurczę, marketingowo to byśmy leżeli i kwicieli, także to mnie rozbawiło, że tak powiem docenienie mojego kunsztu inżynierskiego w sposób bardzo bezpośredni.
Jeżeli chodzi jeszcze, bo nasze oryginalne pytanie było właśnie o to, jak zacząć.
Więc ja kiedy myślę o tym personal brand'zie, to przede wszystkim bardzo lubię wracać do takiego konceptu, hedgehog concept, czyli jeżeli ktoś ma się zainteresować tym, co my robimy, to też powinniśmy całkiem nieźle zdefiniować, czego można od nas oczekiwać, czyli jaka jest ta unikalna wartość dodana, którą możemy dać, z czym my się specjalizujemy, o czym my będziemy mówić, o czym będziemy pisać, o czym będzie można u nas właśnie poczytać czy posłuchać.
Czyli jeżeli pozycjonujemy siebie jako eksperta, to w ramach jakiej dziedziny?
Czyli takie trochę zdefiniowanie, wymyślenie tego swojego hedgehog concept uważam, że jest bardzo ważne i to się bardzo mocno wiąże z tym audiensem, do którego chcemy dotrzeć.
No bo ten brand buduje się bardzo wielowymiarowo, to nie jest tylko i wyłącznie to, co my robimy i to, co widzą ludzie, którzy fizycznie przebywają w tym samym pomieszczeniu, ale to jest też to, co my publikujemy na przykład online, to jest to, w jakich miejscach my zabieramy głos, w jakich miejscach my się pojawiamy, w jakich miejscach my właśnie coś konkretnego prezentujemy.
I teraz zastanowienie się nad tym stosunkowo wcześnie, po to żeby ten brand był w miarę sfokusowany, uważam, że jest dobrym sposobem na rozpoczęcie, bo jeżeli nie, może się okazać, że podchodzimy do tego zbyt chaotycznie i po prostu nie będziemy mieli efektów.
To plus jeden, bo to jest trochę to, o co mówiłem na początku, żeby odpowiedzieć sobie, co chcę z tego wyciągnąć, bo ważniejsze nawet od tego według mnie, co robisz, to jest, czego nie robisz, bo możesz sobie zacząć budować brand, znaczy nie brand, ale możesz sobie budować na przykład zasięgi czy widoczność, budując przy okazji brand niestety, po prostu waląc cokolwiek, albo będąc śmieszny, albo właśnie na kontrowersji.
Tylko pytanie, czy to dokłada twojej funkcji, celu.
Ja akurat jeszcze, znaczy z tych rzeczy, jak zacząć tutaj, Adam, Łukasz, Kuba i Andrzej pewnie mają coś do powiedzenia, ale według mnie, to jest z mojej perspektywy, że to, czego unikać, to jest rozpraszanie się na wiele rzeczy, bo wszyscy starają się być wszędzie w tej chwili, a to jest złe, bo to jest bardziej długi termin, jeden kanał, albo dwa kanały, ale generalnie jakaś aktywność, która kontrubuje do tego i może wtedy jak zacząć, czego nie robić, to nie patrzeć na żadne statystyki, bo ludzie się zaczynają, to jest niestety to, co nas otacza, że jak patrzysz, no to ludzie się chwalą tam Vanity Matrix z takimi pod tytułem zasięgi, kliki, lajki i tak dalej, a to demotywuje, więc generalnie robić swoje, wiedzieć do kogo piszesz, pomyśleć o tej osobie, faktycznie tutaj przydają się jakieś podstawy marketingu pod tytułem zrozumienie, że tak naprawdę rozmawiasz z osobą, która ma jakiś problem albo też chcesz się dowiedzieć co ty jej dajesz i unikanie tych, którym nie chcesz tego dawać.
Jeszcze tylko powiem z mojej strony, jeśli chodzi o to budowanie brandu, to czasami chyba w IT to często widać, że osoby najpierw zaczynają od czegoś, w sensie coś robią, jakąś wartość dodają, czy to blogują, czy wideo, czy szkolenia robią, a później ten brand sam się zaczyna budować, więc warto, żeby nie przeoczyć tego momentu, kiedy może jednak warto go trochę bardziej już popychać i budować, ale tak jak Tomek powiedziałeś, że czego nie robić, no na pewno trzeba mieć to coś, co chcesz robić i tą wartość dodaną, przy czym ja też zawsze byłem fanem try fast, fail fast, czy jak to tam ludzie nazywają, w skrócie spróbuj, jak nie wyjdzie, spróbuj coś innego.
Ja na przykład na początku zacząłem sobie blogować przykładowo, to Łukasz Kałużny na pewno pamięta, bo mnie trochę popychał kolanem w danym kierunku.
Ostatecznie stwierdziłem, że ja nie lubię pisać po prostu, nie lubię blogować, pisać i gdzieś tam w pewnym momencie stwierdziłem, a może jednak wideo zrobię, tak jakby, ale nie było zatem nic związane z personal brandem, po prostu lubiłem szkolić i stwierdziłem sobie, będę szkolić online, a gdzieś to tam samo się zaczęło robić po jakimś czasie.
Bardzo dobre punkty, ja bym tylko dodał jedną rzecz, że jak będziecie na początku eksperymentować, próbujcie różnych form, ale w tym próbowaniu różnych form skupiajcie się też na tym, żeby dawać sobie szansę dostania feedbacku, bo jeżeli po prostu jakoś to będziecie robić, ale tego feedbacku nie będzie, to nic nie będzie tych waszych eksperymentów korygować, a ważne jest to, że być może na samym początku po prostu mówicie o tym, co was interesuje, ale stosunkowo szybko trzeba zmienić tę optykę na to, że to jednak musi interesować też kogoś innego, bo musi być ten audience, dla którego to jest rewelantne, bez tego ten wasz brand będzie szedł w jakąś pustą przestrzeń.
Także trzeba troszeczkę umieć wejść w buty tych osób, które, no musi być jakaś grupa osób, które po prostu oczekują tego, tego, tego message'u gdzieś tam od was.
Także danie sobie szansy na taki feedback jest bardzo fajne, dlatego czasami ten live audience albo włączenie jakichś mechanizmów, czy to na przykład na blogu, czy to, to jakiś tam podcastów, nagrań, czegokolwiek, czy to zaczęcie od konferencji, gdzie pojawiacie się on-site, a nie tylko i wyłącznie, mówicie coś z jakiegoś nagrania, z jakiegoś odtworzenia, to może zrobić dużą różnicę i też da wam takiego kopa do przodu.
Wtedy zobaczycie, że kurczę, ten inwestment rzeczywiście możesz opłacić.
Dobra, to ja dodam jeszcze, jak mówimy o nierobieniu, to o dwóch naszych problemach ego, które są, potrafią być, zabijać całą przyjemność.
Pierwsze to jest perfekcjonizm, bo będziemy, w szczególności jak zaczynamy, ja pamiętam jak zaczynałem, chce się doszlifować, ma się ciągle wątpliwości, etc., najlepiej oddać komuś zaufanemu do przytratania, zobaczenia, przesłuchania, whatever, w jakiej formie to robimy i dania sobie, to co Sebastian powiedział, tej szansy na feedback.
Lepiej to po prostu wypychać, nie przejmować się aż tak perfekcjonizmem tego, co robimy, bo to będzie nas blokować.
I druga rzecz, która gdzieś tam po drodze już padła dzisiaj, to jest to, że ja jeszcze muszę się douczyć i to jest troszeczkę też walczenie z tym impostor syndromem, tym syndromem oszustwa.
To jest też mega istotne, bo zawsze ktoś będzie od ciebie lepszy, będzie wiedział więcej, ale zazwyczaj jeżeli zaczynasz wychodzić, dzielić się wiedzą, zaczynasz budować ten personal brand, jest bardzo duża grupa osób, która wie mniej od ciebie i będzie im to pomagało, będzie to rozwijało, będzie budowało po tamtej stronie twojej grupy docelowej tego, co robisz, będzie budowało jakąś wartość i zaufanie.
Ja tutaj wrzucę do tego, co Łukasz powiedział, to jest bardzo ciekawa obserwacja, ten impostor syndrom, to już muszę douczyć, to tak, ale...
Substancja musi być, ale posiadanie brandu nie zawsze oznacza, że jesteś ekspertem w danej dziedzinie.
Może jesteś tym, kto potrafi połączyć kropki.
I to była taka obserwacja, że jak ja dołączyłem lata temu do druga OMVP i niektórzy z kolegów, którzy tam są z Microsoftu, to przecież się spodziewali, że MVP to są eksperci.
A czasami to byli ludzie, którzy po prostu poświęcali czas i zbudowali sobie brand takich ludzi, którzy potrafią znaleźć kogoś, kto odpowie albo znają odpowiedź, bo już ją wcześniej gdzieś znaleźli.
I wcale to nie było... bo to jest jeszcze kwestia, i może do tego przejdziemy właśnie, co się składa na taki personal brand, bo bycie ekspertem jest jednym z tych składników.
W IT oczywiście mamy to posunięte do extremum, bo potrzeby na to, ok, ja muszę wiedzieć itd., ale to wcale nie musi być ten core.
Oczywiście dobrze jest właśnie wiedzieć, co potrafisz i jak już go budujesz czy nie budować go dookoła tego, czego nie potrafisz.
Dobrze, w ten sposób urwę moją przedługą myśl.
No to pytanie, to co się składa na to?
To znaczy jesteście ekspertem, ale to nie oznacza, że macie brand.
Co oprócz tego trzeba mieć, żeby powiedzieć, ok, to ludzie mnie rozpoznają albo...
No właśnie, co się składa na brand?
Ja myślę o projektowaniu brandu albo o jakimś świadomym hodowaniu brandu.
Słówko hodowanie gdzieś tam też się pojawiło.
To kilka rzeczy mi się pojawia w głowie.
Po pierwsze ten Hedgehog Concept, czyli jakiś gdzieś tagline, coś, co nas charakteryzuje, charakteryzuje nasz brand.
Czyli jak my byśmy chcieli, żeby nas jedną linijką ktoś opisał, w momencie, kiedy już ten brand na przykład osiągniemy.
To jest ten nasz unikatowy wyróżnik.
To jest jedna rzecz.
A druga rzecz, o której myślę, to są oczekiwania.
Czyli jakie oczekiwania ten audience może mieć względem nas.
I teraz co to znaczy oczekiwania?
Gdzie my się pojawiamy?
Co my publikujemy?
W jakiej formie można nas zobaczyć?
W jakiej formie można się dowiedzieć, co my robimy?
W jakiej formie można od nas pozyskać jakąś wiedzę?
To jest w pewnym sensie, na przykład to, że się City of Morning Coffee pojawia co dwa tygodnie, to jest pewnego rodzaju oczekiwanie, czy też jakiś nasz komitment.
Te oczekiwania się wiążą z kanałami.
Czyli właśnie w jakich kanałach my ten nasz brand pokazujemy.
Czyli w jakich kanałach my coś udostępniamy, publikujemy, dzielimy się czymś.
I teraz z tymi kanałami jeszcze na koniec końców dochodzi jakaś forma.
No i ta forma już czasami jest specyficzna w stosunku do kanału.
Czyli to może być czyta, napisana, synchroniczna, asynchroniczna.
Dochodzi jakaś tam częstotliwość.
I też w ramach formy mamy, powiedziałbym, taki wyróżnik właśnie tego, czy charakter tego naszego brandu, czy właśnie to jest takie czyste entertainment, czy to jest jakaś wąska wiedza ekspercka, a może to jest właśnie czasami po prostu kreatywność.
Czyli rzucanie takich pomysłów, o których nikt inny by nie pomyślał.
Są takie osoby, na przykład znany Nawal jest taką właśnie osobą, po której można tego typu rzeczy oczekiwać.
Także ja, mówiąc o składnikach, myślę, że ze składnikach mam na myśli dokładnie takie rzeczy.
Ja trochę wyciągnę jakieś tam teorii dookoła marketingu.
Jak ktoś nie wiedział, to przez jakiś czas byłem szefem marketingu w firmie.
Nie wiem z jakiego powodu kompletnie, bo więc taki brand budowałem.
Ale jest kilka takich składników, takich ogólnych.
Po pierwsze, to musi być substancja, o tym już rozmawialiśmy.
Czyli generalnie cokolwiek robisz, to musi być relewant dla ludzi.
Czyli oni muszą wiedzieć, że coś od ciebie dostają.
To jest to, co Adam mówił, wartość i okolice.
I tutaj dla nas to jest akurat najprostsze, pewnie z tego powodu, że to się sprowadza do tego, że my robimy coś.
I potem pytanie, czy to trzymamy, czy nie.
I w jaki sposób to pokazujemy.
Najlepszym przykładem dla mnie tego jest Troy Hunt, taki człowiek od Hasell i okolic.
Ma bardzo dobrze zbudowany brand jako osoba, ale on sam mówił, jak on to robił.
On po prostu robił coś w pracy i wieczorem to samo opublikował na zewnątrz.
I robił to konsekwentnie przez długi czas w jednym temacie, bo dookoła jednego tematu w zasadzie.
No a potem zaczął to już rozszerzać.
Więc to bycie relewant, czyli temat i dla kogo jestem relewant.
Druga rzecz, taka też trochę z teorii marketingu, ale jeżeli chodzi o brand, ale właśnie bycie dostępnym.
Bo jak ktoś jest relewant i nie wiesz, jak go znaleźć, no to jest bezużyteczne.
Teraz dostępność ma kilka takich wymiarów.
Bo to jest po pierwsze faktycznie wybranie kanałów, których będziesz dostępny.
I tutaj jest ciekawa rzecz, bo przeważnie każdy z nas się napina, żeby zacząć albo napinał przynajmniej w przeszłości, żeby zaczął swój blog albo coś takiego.
Ale prawda jest taka, że jak piszecie swój blog, to piszecie na tak zwanym bardeczów, bo nikt tego nie znajdzie.
Więc na przykład wyedukowanie się, jak to zrobić, żeby ktoś cię znalazł.
A tak naprawdę pisanie tam, gdzie są ludzie.
Czyli na przykład wiesz, na początku, czy mówienie tam, gdzie są ludzie.
Na początku to są fora, medium, quora, cokolwiek.
Więc po pierwsze w jakim temacie, dla kogo, a potem gdzie.
I warto też przemyśleć, jak ten brand ma być spójny.
Czyli na przykład nawet nasze city o morning coffee.
Mamy jakieś tam logo i tak dalej, używamy tego logo konsekwentnie.
I nawet jak samodzielnie się to robi, to trzeba sobie pomyśleć, jak ja chcę być widoczny.
I to się sprowadza do stylu wypowiedzi czasami.
To się sprowadza do tego, jak to robisz.
To się sprowadza do tego, jak się podpisujesz.
Nawet takie bardzo proste rzeczy.
I dobrze w ogóle jest nawet zrobić coś takiego, żeby wybrać sobie czasami i testować w taki sposób, jak być rozpoznawalnym.
Dam wam przykład taki z życia trochę, jak byłem jeszcze w Microsoft, kiedyś tam pracowałem.
Byłem na takim programie Senior Technical Leadership.
Nie wiadomo też dlaczego.
I było spotkanie w Redmond z takimi ludźmi typu Rucinowicz, Snowar i tego innych ludzi.
I był jeden koleś, który pierwszego dnia przyszedł w łosesiowej koszuli i wszyscy się z niego śmiali.
I on generalnie poszedł tego samego dnia do sklepu, kupił siedem łosesiowych koszul i cały tydzień chodził w łosesiowej koszuli.
I generalnie po tygodniu wszyscy go znali.
To jest ten element, żeby mieć po prostu coś, co was identyfikuje w jakiś sposób.
Ale to też może być sposób, w jaki piszecie te rzeczy, tworzycie swoje treści.
Na przykład Adam ma to na kanale bardzo dobrze zrobione.
Polecam zajrzeć, że jego filmy są po prostu rozpoznawalne od ręki.
Jeszcze dodam, bo rozmawiamy trochę o marketingu.
Wyszliśmy od czym jest Personal Brand, ale jak już jesteśmy na marketingu, ja zawsze mówię, że wiadomo te follow wszystkie, które się dostają na social media, czy to subskrypcje na YouTubie, czy RSS-y, czy coś, to jest tak naprawdę obietnica trochę.
No bo ludzie nie followują Cię, bo napisałeś już fajny post, bo oni już go znaleźli i go zobaczyli, czy obejrzeli wideo.
Jakby oni subskrybują, followują, bo oczekują kolejny.
Więc też konsekwencja robienia w danym temacie, w którym już zbudowałeś pewny Personal Brand i konsekwencja budowania tego contentu w jakimś okresie, też jest ważna.
Ja na przykład miałem bardzo rygorystyczny, bo co tydzień chciałem wideo wydawać, to dawało radę przez dwa i pół roku, a potem człowiek się trochę wypalił, ale mimo wszystko widać, że to działało.
To po prostu działa.
Raczej regularność i konsekwencja nawet wrzucania małymi kameczkami naprawdę w tym temacie potrafi zbudować naprawdę dużo.
To co Adam powiedziałeś, że na przykład publikujemy coś co tydzień, co inne rzeczy, tylko tutaj jest taka jedna rzecz, którą ja już kilka razy doświadczyłem.
Trzeba uważać i powiedzieć sobie, kiedy... po pierwszej, drugiej wtopie się tego nauczymy, w którym momencie wyhamowywać i na chwilę to być może zostawiać, odpoczywać od tego planu, jeżeli już ułożymy misternie.
Bo za wszelką cenę na dowiezienie celu nie ma sensu, w mojej opinii, tutaj napinanie się mocne, bo Personal Brand powinien być troszeczkę, nawet jeżeli zaplanowany, powinien być ciutkę efektem bocznym tego co robimy.
To jak chcemy być widoczni, a nie takim twardym celem do dowiezienia na siłę.
Tak i jeszcze ostatnio słowo zakończenia w tej mojej myśli.
Jeszcze trzeba pamiętać o tym, że to jest po prostu dużo pracy.
Więc osoba, która chce budować Personal Brand to nie jest tak, że on się sam zrobi, bo będziemy fajne rzeczy w pracy tylko robić.
No to będziemy mieć Personal Brand w pracy.
Ale jeżeli chcemy mieć taki na rynku Personal Brand to jest dużo pracy.
Dużo osób na tym nawet tutaj na naszym Morning Coffee, wie ile czasu prywatnego na to poświęca.
Ja się wiele razy spotkałem, że ktoś podchodził do mnie i mówił, no ja też bym chciał tak jak ty, po prostu wrzucasz 15 minut wideo i masz takie zasięgi.
Tylko raczej nikt nie wie, że to zajmowało na przykład 50 godzin każdego tygodnia na tworzenie.
Więc to jest naprawdę dużo pracy.
Więc jak ktoś zawsze mówi, że ktoś nie ma motywacji, to ja zawsze na to odpowiadam, że wiecie jak jest motywacja.
Motywacja jest pierwszy miesiąc, dwa, trzy, a potem to już jest tylko dyscyplina.
I to po prostu trzeba siadać, robić, choćby się nie chciało, choćby jest tu ten, wiadomo, żeby się nie wypalić oczywiście, ale jednak jest pewna konsekwencja swoich działań, które już, jak już zaczniemy to robić.
Dobra, to Tomek idź i ja też dodam.
Dobrze, to ja tylko dodam, bo do tego co Łukasz powiedział i do tego co Adam, to się gdzieś tam wiąże, bo Adam wcześniej mówił, że budowanie personal brandu, czy w ogóle budowanie brandu to jest budowanie oczekiwań.
Łukasz mówił o odpoczynku i tak dalej.
Ja przyznaję, że tworząc na przykład swój newsletter, to robię takie oczekiwanie, że nie zawsze będę pisał.
I to też jest część tego, że po prostu robisz to, ok, jak mam coś do powiedzenia, to napiszę.
Ale to się zmieniło w trakcie, więc to budowanie oczekiwań to tak, a co do tego co Adam powiedziałeś, jest taki wpis jednego człowieka, który też zbudował bardzo dobry personal brand, który się nazywa Only Intrinsic Motivation Lasts, czyli tylko wewnętrzna motywacja jest w stanie być utrzymana w długim okresie czasu, więc te zewnętrzne lajki i tak dalej to cię nie utrzyma.
Andrzej.
Tak, to do czego ty powiedziałeś, to się zgadzam.
Ta motywacja musi być wewnętrzna, musimy widzieć wewnętrznie cel tego co robimy, bo jeżeli nie będziemy tego widzieć, to nie będziemy mieć czasu na to.
I teraz przejście do tego co mówił Adam i chciałbym to jeszcze podkreślić, że to wymaga bardzo dużo czasu, że filmik na YouTube, który trwa 10 minut, jeżeli jest dobrze zrobiony, jeżeli jest dobrze zedytowany, jeżeli tam się osoba, no widać, że jest po prostu dobry, na pierwszy rzut oka nie widać żadnych problemów, się go dobrze ogląda, to ten filmik to nie trwało zrobienie go 15 minut, to trwało godziny i to najczęściej w dziesiątkach godzin, bo to trzeba najpierw sobie ułożyć całą treść, najpierw trzeba wykonać jakiś research, potem ułożyć tą treść, potem ją wiele razy edytować, następnie trzeba to nagrać, następnie trzeba to stworzyć w postprodukcji, to jest dużo pracy, gdzie efektem jest 15 minut, który po drugiej stronie odbiorca po prostu ogląda i ma uśmiech na twarzy.
To po tej naszej stronie osoby, która buduje brand właśnie poprzez stworzenie tego typu contentu, no to są godziny pracy i nie chodzi mi tutaj, żeby odstraszać ludzi, po prostu trzeba wiedzieć, w co się pakujemy i ta wewnętrzna motywacja tutaj bardzo pomaga, bo wtedy nie mamy nastawienia na to, że o, ten filmik to zażre i będziemy mieć tysiąc nowych followersów, tylko po prostu będziemy wiedzieć, że zrobiliśmy dobrą robotę i idziemy do kolejnego filmiku, czy postu, czy czegokolwiek, zależy jaką formę sobie wybraliśmy.
Natomiast ta wewnętrzna motywacja jest tutaj ważna.
A jeszcze dodam, Tomek, ja jednak wolę mieć założenie i tą obietnicę, że wypuszczasz regularnie.
A jak ja robię twój mailing?
Dobrze, słuchajcie, jeszcze takie jedno pytanie, które koniecznie muszę zadać, a czas nam leci, bardzo mnie to interesuje, no bo słuchajcie, w naszej branży, w ITGRA, to my nie jesteśmy solistami.
Jak coś robimy, to robimy w ramach jakiegoś zespołu, budujemy wspólnie jakiś produkt, jak nasz WarStory nie jest naszym WarStory indywidualnym, tylko firmowym, zespołowym.
No właśnie, więc jak to jest, brand indywidualny versus brand firmowy, czy zespołowy, budować wspólnie, czy rozdzielać, czy to się w ogóle da rozdzielić, czy tu macie jakieś dobre praktyki, czy tu macie jakieś porady?
Wiesz co, Sebastian, to zależy, czy to jest twoja firma, czy jesteś tylko pracownikiem.
To jest dla mnie takie clue całego.
Jeżeli to jest twoja firma, to będziesz ze sobą, jesteś gdzieś, masz w niej udziały, jesteś współwłaścicielem, to ten brand tak czy siak będzie do ciebie przyklejony, a jeżeli jesteś pracownikiem, to jest to, co powiedział Tomek, że idziemy za ludźmi, czyli że ktoś jest ekspertem w danej dziedzinie i idziemy za nim, a nie za firmą, w której pracuje.
Można takie, teraz przez ten employer branding, który był przez ostatnich parę lat, można zobaczyć osoby, które były de facto, ich personal brandy były dziełem de facto marketingu w firmie, w której pracowali.
I de facto sami nie definiowali, tylko w ramach pracy budowali ten brand firmowy, który na przykład przy zmianie pracy zupełnie gasł i było widać, że to nie była ich inwencja.
Więc trzeba sobie to z mojej perspektywy po prostu powiedzieć, to co tej funkcji celu, co na początku powiedzieliśmy, po co to robimy.
I dla mnie, ja zawsze starałem się tą część działań marketingowych, które były w firmie, które było pokazywanie się z firmą, zawsze oddzielać od tego, co robię prywatnie, żeby mieć do tego swoją własną przestrzeń niezaburzoną.
Wiesz co, to wejdę trochę w polemikę, dlatego że są firmy, które całkiem nieźle prowadzą tak zwany engineering brand.
I one go prowadzą czasami tak, że to nie prowadzą PR-owcy, to nie prowadzą marketingowcy, tylko prowadzą sami inżynierowie.
I jest sporo osób, które wyrosły trochę, ich personal brandy wyrosły trochę jako alumni pewnego rodzaju firmy.
Czyli oni robili, teraz uwaga, nadużyję takiego słowa, które się pojawia na główkach pracowych, w pewnych legendarnych projektach wybrały udział, czy w pewnych legendarnych produktach na jakichś wczesnych fazach, gdzie działy się jakieś magiczne rzeczy, które czasami nawet definiowały tę branżę w pewnym sensie.
I te osoby zadbały też o to, żeby to podkreślić, żeby to pokazać, zabłysły, a potem już tylko umiejętnie pokierowały, nawet powyjściu z tej firmy swoją karierą.
Czyli ja bym powiedział, że ten brand firmy, ten brand projektu im pomógł, ale to było również dlatego, że ten brand był prowadzony właśnie po inżyniersku, w języku inżynierskim, przez inżynierów, przez grupę dobrze rozumiejących się razem ludzi.
Tomek, coś chcesz dodać?
Tak, bo według mnie, ja akurat mam takie doświadczenie, że i byłem w firmach, i prowadziłem firmę, to jest trochę inaczej.
Świadomy lub nieświadomy, ja pewnie jakiś tam brand, nie wiem jaki, ale budowałem też pewnie wcześniej i w trakcie, to się nie wyklucza.
To znaczy, to jest tylko kwestia właśnie w tej chwili, może nawet ja nie byłem tak świadomy wtedy, ale to się nie wyklucza.
Dlaczego?
Bo bycie w firmie potencjalnie daje ci niezłą trampolinę.
To jeszcze zależy jaka firma.
Ale wiesz, ja byłem w Microsoftie i częścią tego, co kiedyś...
Ok, ja robiłem coś przed, ale nawet jak byłem w Microsoftie, to jak o tym pomyślisz, to możesz użyć takiej firmy jak Microsoft do naprawdę dobrej trampoliny, trzymając to, co Sebastian powiedział, czyli możesz sobie budować swój brand jako inżynier, po prostu merytorycznie będąc dobrym, ale jednocześnie używając też brandu Microsoftu, na przykład czy firmy jakiejkolwiek do tego, żeby to zamplifikować, czyli podbić, też dobrze myśląc, po co to robisz dla firmy.
I nawet czasami, jeżeli jesteś tego mocno świadomy, to możesz o tym porozmawiać w firmie.
Na pewno takim antypattern, jeżeli chodzi o brand firmowy versus osobisty, zostanie tam wojownikiem firmy, czyli walczenie z przeciwnikami Microsoft versus Linux, nie wiem, cokolwiek.
Ale wiesz, bycie takim marketing warrior dla firmy, ale to się nie wyklucza, jeżeli nawet pracujesz gdzieś, bo to jest...
Jeżeli ty budujesz swój brand, używając firmy jako potencjalnego amplifikatora, tego...
Zmacniacza, sorry.
To ci tylko pomoże.
Całkiem się to faktycznie zmienia potem, jak...
Może nie całkiem, ale to myślenia, jak na przykład masz swoją firmę, no ja miałem przez długi czas, gdzie ja po prostu też celowo poświęciłem budowanie swojego na budowanie firmowego.
Ale w ramach firmy też mieliśmy takie podejście, że postanowiliśmy po prostu pomóc kilku ludziom zbudować to.
I też wprost im powiedzieliśmy, słuchajcie, my będziemy was budować jako osoby, dlatego że wy macie tą merytorykę, trzeba wam się pokazać.
I to też jasno powiedziane i dobrze zarządzone, to według mnie to się nie wyklucza.
Aczkolwiek nawet jak wchodzisz w taki układ z firmą, to tutaj bardzo mocno bym pilnował tego, żeby z osobistego punktu widzenia, żeby nie zostać takim właśnie marketing warrior, nie?
Czyli żeby to nie weszło za głęboko.
Inny fatalny przykład to jest po prostu przyklejanie się do brandingu firmowego.
Czyli jakieś takie małpieszerowanie całego tego głupiego contentu, który twoja firma gdzieś tam na poziomie PR-owym generuje.
O tym mówię.
To jest po prostu straszne i to jest w ten sposób ludzie tak naprawdę marnują.
No bo ktoś bardzo fajnie powiedział właśnie, że jeżeli chodzi o to budowanie brandu, to jest trochę jak zaufanie.
Budujesz pewien kapitał, budujesz go stopniowo, budujesz go długoterminowo i to wszystko łatwo spieprzyć.
Łatwo zabić swojej credibility, łatwo zabić credyty swojego brandu.
W momencie kiedy widać, że zaczynasz, przestałeś publikować merytorycznie, a zaczynasz po prostu robić jakiś sales albo zaczynasz robić jakiś marketing albo zaczynasz po prostu wstawiać kit mówiąc krótko.
Akurat w tej branży...
Nie, sales zawsze robisz.
Nachalny sales, może w ten sposób.
Nachalny sales, bezmyślny sales, bez faktycznie jakiejś takiej wartości merytorycznej, którą powinieneś przekazywać.
Ale to właściwie, wiesz co, to jeszcze wejdę chwilę, bo to jest powtarzanie wiadomości, które wysyła firma, to nie jest budowanie brandu.
To jest po prostu powtarzanie wiadomości, które wysyła firma.
I to wiele ludzi robi i to łatwo widać.
I to się nie buduje brandu itd.
Możesz będąc w firmie budować sobie brand też jako ty, jako osoba.
I teraz jest tylko pytanie, czy nie za bardzo go przykleisz do tożsamości tej firmy.
Czyli generalnie, wiesz, masz coś do powiedzenia, ale generalnie jak wchodzisz w polemikę, to używasz niestety, znaczy idziesz w tą stronę, że tylko to gdzie jestem w tej chwili jest dobre.
Albo jest poprawne.
Dlaczego?
Bo firmy się zmieniają.
Oczywiście można przykleić brand na stałe do firmy.
Patrz Mark Rusinowicz w tej chwili.
Ale on też to pewnie może zmienić, ale wątpię, że by chciał zmienić.
Taki przykład np. z polskiego świadka akurat sportu, jeżeli ktoś pamięta, taki był koszykarz Maciej Zieliński.
I on przykleił swój brand do jednego konkretnego klubu.
Robiąc to też uciął sobie możliwości, bo powiedział, nie będę grał w innym klubie.
Więc tutaj jest kwestia jak na to uważać, jak tym zarządzić.
A masz jakieś inne jeszcze?
Tak już płynnie przychodząc, bo czas nas goni.
Jakieś inne antypatryty, jeżeli chodzi o budowanie brandów w niewłaściwy sposób.
Czego unikać?
Wiesz co, budowanie, znaczy ja akurat nie wierzę, aczkolwiek niektórym będzie trudno w to uwierzyć, bo wiem też jakie opinie chodzą po rynku czasami o mnie.
Ja nie wierzę w budowanie na antypaternach takich w ogóle, czyli na kontrowersji, krytykowaniu itd.
To jest krótkoterminowa strategia, aczkolwiek może być bardzo łatwa do zrobienia.
Jest kilka takich antypaternów, generalnie budowanie pod zasięgi czy metryki.
Bo napędzenie metryk to jest jedno i niektórzy się tym zachwystują itd., ale jak tam nie ma merytoryki, to to po prostu padnie, sflaczeje albo staje się karykaturą.
Kilka takich karykatur może bym nawet wskazał, ale negatywnych nie będziemy tu wyciągać.
Więc tak, to są takie główne, które ja obserwuję.
Albo negatywizm, albo bycie karykaturą samego siebie, albo budowanie brędu dookoła czegoś, co jest kompletnie destruktywne.
Ja trafiłem na kilka ciemnych zakamarków YouTube'a, czyli internetu, gdzie ludzie budują brędy dookoła, zachowań, które niszczą im życie.
No i tego na pewno bym nikomu nie polecał.
Ja bym wskazał kilka rzeczy.
Pierwsze to jest budowanie brędu w sposób bardzo chaotyczny, czyli właśnie bez próby znalezienia czegoś unikalnego, co ja zidentyfikuję.
Bo taki bręd jest strasznie trudno rozwijać, szczerze mówiąc.
I też nie buduje się, może to teraz zabrzmi już totalnie marketingowo i sprzężowo, ale nie buduje się pewnej lojalności obserwatora, czyli to nie jest tak, że masz stały audience.
I to może być problem.
Druga taka rzecz, która mnie osobiście bardzo irytuje, to są ludzie, którzy budują bręd w całości w oparciu o teorie.
Czyli nie dzielą się jakimiś swoimi praktycznymi dokonaniami, jakimiś spostrzeżeniami, jakiegoś okopów, tylko próbują przekazać coś, co gdzieś już wyczytali u kogoś innego, bez dotknięcia tego fizycznie.
To jest straszne.
To jest jakaś mania dzisiejszych czasów.
Jest kilka słów, kilka określeń na opisywanie tego.
Kiedyś nawet Taler o tym pisał trochę, ale już może nie będę się tutaj rozwijał.
A trzecia taka negatywna rzecz, którą widzę, może ona nie do końca jest antypaternem, ale o tym chyba też ktoś dzisiaj już wspomniał.
Mamy tak, że mamy ten nasz impostor syndrome i są ludzie, znają naprawdę wiele takich osób, którzy biorą fascynujące rzeczy na co dzień.
Nie są to rzeczy, o których inni chcieliby posłuchać, tylko że na przykład oni te rzeczy robią już 10 lat.
I te rzeczy są dla nich tak oklepane, że oni nie widzą już w nich nic fascynującego, więc w sumie nie widzą do końca, o czym ja mogłem tutaj opowiedzieć, czym ja mogłem się podzielić, bo to jest już dla nich po prostu chleb codzienny.
A więc próbowałem kilka takich osób wyciągać i powiedzieć im, że słuchaj, kurczę, na przykład pracują z petabytami danych, ludzie nie mają tego komfortu, zajmują się problemami, które dla innych ludzie są wirtualne, o których inni ludzie tylko i wyłącznie czytają w internecie.
Oni strasznie chcieliby wiedzieć, jak ty problemy rozwiązujesz, ale jednak ludzie mają, bardzo mocno to siedzi gdzieś tam w psychice, i ludzie mają ten problem z wyjściem, żeby się tym swoją unikalną wartością dla nich podzielić.
Może kiedyś zrobimy odcinek na temat impostor syndrome.
Ja tylko chciałem dodać do tego jednej części, którą powiedziałeś, że to musi być budowane dookoła czegoś, na czym jesteś hands-on.
I tutaj trochę w kontrze, niekoniecznie, tylko jeżeli robisz to też wprost i jesteś, właśnie dookoła tego budujesz.
Bo ja znam takiego jednego człowieka, którego śledzę faktycznie, i ja go śledzę tylko dlatego, że ja wiem, że on robi bardzo dobry curated content, tak zwany.
Czyli ja wiem, że on nie wkłada tam swoich rzeczy, ale to, w jaki sposób robi ten curated content, to ja wiem, że jak ja go śledzę, to dookoła tego tematu on na pewno będzie wrzucał dobre linki, dobre artykuły itd.
I się okazuje, że on dookoła tego zbudował sobie brand, i to też mu jakoś tam w karierze pomaga itd.
Ale sam nie wiem, czy dotyka tych wszystkich rzeczy, patrzę na tę instruktywność, którą wrzuca.
To jest fajny wyjątek.
Innym wyjątkiem, o którym bym wspomniał, jest Balaji Srinivasan, bo to jest osoba, która po prostu jest niesamowitym idea-creatorem.
W sensie, on jest w stanie rzucić tyle różnych pomysłów, które nikomu innemu nie przyszłyby do głowy, że to jest przerażające.
I teraz masz świadomość tego, że 70% z nich, no to jest totalny krap.
W sensie, on po prostu generuje te pomysły, teraz trzeba umieć je odfiltrować, ale właśnie te pozostałe 30%, o kurczę, coś w tym jest.
To jest akurat, wiesz, to jest ciekawy przykład Balaji, jeszcze kilka innych, bo teraz, tak, ja się zgadzam z tym, co powiedziałaś, tylko dlaczego to jest ciekawy przykład?
Bo on się akurat mocno przywiozł do jednej idei ostatnio, nie?
I to jest tak, że on już niestety w tej chwili nie może robić pomysłów, które są w kontrze tej jego idei, bez wywrócenia swojego brandu całego.
Więc to jest właśnie ten przykład, gdzie przypinasz się do czegoś, no ale ok, jest w tym konsekwencją przynajmniej, nie?
Moi drodzy, godzina wybiła, mamy 9.30, super, fajnie się rozmawiało, wielkie dzięki za udział, aktywny udział, za dzielenie się swoimi spostrzeżeniami.
Nie wydaje mi się, żebyśmy wyczerpali temat, ale było fajnie.
Póki co, wszystkim Wam miłego piątku, miłego weekendu.
Koniecznie, jeżeli się jeszcze nie zapisaliście, to zapiszcie się na powiadomienia, bo szykujemy coś naprawdę bardzo fajnego i to już bardzo niedługo.
Póki co, miłego weekendu, cześć.
Wzajemnie, miłego weekendu.